W wieku 85 lat zmarł szachowy arcymistrz Wiktor Korcznoj (1931-2016 r.). Jeden z najlepszych na świecie zawodników w historii tej dyscypliny w 1976 roku uciekł ze Związku Radzieckiego do Holandii, a później przeprowadził się do Szwajcarii, gdzie mieszkał do ostatnich dni.
W 1990 roku decyzją Michaiła Gorbaczowa Korcznojowi zostało przywrócone radzieckie obywatelstwo, ale jak przyznał - to było za mało, aby skłonić go do powrotu do ojczyzny.
Jego pojedynki z reprezentującym ZSRR mistrzem świata Anatolijem Karpowem były prestiżowe nie tylko ze względu na aspekt sportowy, ale miały również wydźwięk polityczny.
Legendarny szachista urodził się 23 lipca 1931 roku w Leningradzie. W 1976 roku poprosił o azyl i na krótko zamieszkał w Holandii, a dwa lata później osiadł na stałe w Szwajcarii. Miał polskie korzenie.
"Polska jest bliska memu sercu, bowiem mój ojciec był Polakiem. Urodził się na Ukrainie, w niewielkim Melitopolu, blisko Morza Czarnego. Cała moja rodzina zginęła w czasie blokady Leningradu w latach 1941-42. Przed wojną dobrze mówiłem po polsku" - mówił PAP Korcznoj w 2005 roku, gdy wziął udział w turnieju w Warszawie.
Jak relacjonował, zaczął grać w szachy dość przypadkowo.
"Kiedy miałem 13 lat fascynowała mnie gra na fortepianie. Lubiłem także recytować, szachy były w dalszej kolejności. Aby biegle przebierać palcami na klawiaturze, trzeba mieć w domu instrument. Ja go nie miałem, więc porzuciłem myśl o muzyce. Później okazało się, że nie mam czystej wymowy, niezbędnej do recytowania wierszy, prozy. Pozostała mi więc gra w szachy, która stała się moim zawodem. Jednak muzyka i poezja do dziś pozostały moim hobby" - opowiadał.
Korcznoj występował w drużynie ZSRR na sześciu olimpiadach (1960-1974). Potem, na dwóch, w 1978 i 1982 roku, reprezentował barwy Szwajcarii.
Biografia Wiktora KORCZNOJA
Krzysztof Jopek na swoim blogu tak napisał: W wieku 85 lat zmarł legendarny Wiktor Korcznoj...
Bardzo smutna wiadomość dotarła do mnie wczoraj. Odchodzą wielcy: w wieku 85 lat zmarł Wiktor Korcznoj, legendarny szachista, który przez całe dekady zachwycał swoją grą. Zawsze czekałem na jego występy, obowiązkowo mając ustawioną transmisję na jego mecze. Kibicowałem mu do samego końca - na mojej stronie bardzo dużo pisałem o Wiktorze Korcznoju, podając go jako przykład człowieka, który walczył nie tylko z przeciwnikami za szachownicą ale i z upływającym czasem. Ten czas był dla niego łaskawy, zważywszy na jego wiek, jeszcze całkiem niedawno ogrywał arcymistrzów czołówki światowej...
Jest więcej niż pewne, że niebawem zobaczymy piękny turniej jemu poświęcony, czekam też na piękne wydanie zbioru jego partii wraz z biografią, w ten sposób, choć nie tylko, można oddać cześć temu wielkiemu arcymistrzowi.
Jest pewne plemię w Afryce, które utrzymuje, że człowiek definitywnie odchodzi, gdy zrywa się ostatnia nitka łącząca go ze światem. Jeśli spojrzymy od tej strony na śmierć Wiktora Korcznoja, to jest pewne, że jeden z największych arcymistrzów XX wieku pozostanie z nami jeszcze na wiele lat - za sprawą swoich partii, książek, tych, które napisał, oraz tych, które o nim powstaną. Odkąd dowiedziałem się o śmierci Wiktora Korcznoja myślę o tym bez przerwy. A wiecie, że arcymistrz Korcznoj miał polskie korzenie? Przeczytajcie:
"Polska jest bliska memu sercu, bowiem mój ojciec był Polakiem. Urodził się na Ukrainie, w niewielkim Melitopolu, blisko Morza Czarnego. Cała moja rodzina zginęła w czasie blokady Leningradu w latach 1941-42. Przed wojną dobrze mówiłem po polsku"